Guandong – tam, gdzie chowało się przed nami słońce

W Shenzhen trochę się zestresowaliśmy. Na początku Jowita miała niefajną przygodę w toalecie. Chińczycy prawdopodobnie nie wygraliby złotego medalu w zawodach w zorganizowanym czekaniu w kolejce, ale trzeba im przyznać, że nawet po kilku tygodniach w państwie środka potrafili nas zaskoczyć. Pani, której na pewno bardzo się śpieszyło, energicznie jak młoda kangurzyca wskoczyła przed Jowitą do toalety. Moja żona po krótkiej walce na polskie i chińskie okrzyki dała się pokonać, pozostał jednak uraz psychiczny.

Czytaj dalej